niedziela, 1 grudnia 2013

Zużycia listopada

W zeszłym miesiącu zrobiłam pierwszy post zużyciowy i pomyślałam, że może lepiej byłoby, gdybym robiła takie posty co dwa miesiące, a nie co miesiąc. Ale zajrzałam do torebki z pustymi opakowaniami i stwierdziłam, że jednak nie jest tego aż tak mało, a poza tym w listopadzie skupiłam się głównie na próbkach, więc gdybym zrobiła ten post za kolejny miesiąc, to byłaby wielka szansa, że najzwyczajniej w świecie zapomnę, jak co działało.
A więc zaczynamy:
* Dove Visible Care - żel do mycia o konsystencji pianki, bardzo przyjemny zapach, tylko szkoda, że dłużej nie utrzymywał się na skórze, robił to, co żel ma robić - myje, oczyszcza i pachnie ładnie, kupiłabym ponownie, chociaż teraz jeszcze nie, bo mam cały arsenał żeli do zużycia.
* Clinique Liquid Facial Soap Mild - bez rewelacji, recenzja tutaj.
* Pharmaceris Sebo-Almond Peel 5% - bardzo przyjemny kremik na noc, początkowo dał bardzo dobre rezultaty, jednak moja skóra się przyzwyczaiła i przy końcu użytkowania znowu zaczęły się pojawiać niespodzianki, obszerniejszą recenzję znajdziecie tu.
* Advance Techniques z Avonu, serum na zniszczone końcówki - bardzo lubię, na pewno kupię ponownie (recenzja).
* Rexona Oxygen - po co to i na co każdy wie, u mnie sprawdza się znakomicie, jeśli znajdę wersję Oxygen tutaj, to na 100% kupię ponownie, a jak nie to będę musiała przywieźć sobie z Pl kilka sztuk. Jak dla mnie jest super - nie zostawia białych śladów, dobrze chroni przed nieprzyjemnym zapachem i sam ma delikatniutki zapach, który mi odpowiada.
* Garnier Ultra-Lift Pro - nigdy więcej takiego bubla nie kupię. To nie robi nic, absolutnie nic. Tym rollerem można tylko samego siebie wyrolować, udając, że działa, bo niestety - nie działa. Nie zauważyłam nic po stosowaniu tego preparatu.
* Sisley Hydra Toning Lotion (miniaturka)- bardzo przyjemny w używaniu, stosowałam go po umyciu twarzy i fajnie ją nawilżał i koił przed nałożeniem kremu, ale chyba nie kupię ponownie, bo cena pewnie zaporowa, nawet nie sprawdzam, ale to Sisley, więc z pewnością.
* Clinique Moisture Surge (miniatura 15ml) - zwyczajny krem nawilżający, dobry, aczkolwiek są tak samo dobre inne nawilżające kremy i to o wiele tańsze, także Clinique już podziękujemy (recenzja tu)
* Clinique Repairwear Laser Focus (kuracja na dwa tygodnie) - fajnie nawilża, ale szału na twarzy nie robi, a już na pewno nie wygładza zmarszczek ani nie poprawia kondycji cery, po nałożeniu go skóra jest przyjemnie napięta,czuć to dotykając ją, owszem, ale wizualnie różnicy nie ma, także nie kupię pełnowymiarowego.
Miniaturki:
* Creme De La Mer - najlepszy balsam pod oczy, jaki w życiu używałam, rozświetla, redukuje zaczerwienienia i opuchnięcia pod oczami prawie natychmiast po nałożeniu, a do tego wizualnie zmniejsza zmarszczki, po prostu cudo! Ale cena oczywiście zaporowa na maksa, muszę go wpisać na listę marzeń, bo to jest coś wspaniałego.
* Sisley Radiance Anti-Ageing Concentrate - serum, świetnie się wchłania i pozostawia skórę przyjemną w dotyku, daje lekkie rozświetlenie cery, nie zauważyłam jednak redukcji zmarszczek czy czegoś podobnego, ale to tylko miniatura. Podsumowując - nie wiem, czy kupiłabym pełnowymiarowe opakowanie.
* Guerlain Abeille Royale - kolejne serum, chyba za krótko używałam, żeby się wypowiedzieć, ale sama konsystencja jest bardzo kremowa i twarz jest milusia w dotyku po użyciu.
* Benefit PoreFessional - baza pod makijaż - kiedyś jej bardzo nie lubiłam, teraz doceniłam jej działanie - znakomicie redukuje widoczność porów i sprawia, że skóra jest świetnie przygotowana na nałożenie podkładu, zapach jej bardzo lubię. Wydajność - ogromna - używałam tej miniatury ze 3 miesiące, także pełnowymiarowe opakowanie starczy na milion lat chyba. Kupię ponownie, jak moja baza Dax się skończy.
* Lancome Visionnaire - to serum jest rewelacyjne, zaraz po nałożeniu skóra jest przyjemnie napięta i nawilżona, w dodatku widocznie zmniejszone są linie zmarszczek, teraz używam już kolejną miniaturkę tego serum i już wiem, że to będzie coś, co kupię na pewno, jak moje wszystkie sera się skończą. Jedyne, co mogliby w nim zmienić, to zapach, ale jakoś daje się wytrzymać.
Saszetki:
* Nuxe - balsam do ciała - niestety pomimo dobrego nawilżania jestem na nie, ponieważ nie mogę znieść tego straszliwego smrodu, jaki posiada ten balsam.
* La Roche-Posay Redermic - zbyt tłusty jak dla mnie, jakoś nie przypadł mi do gustu, zostawiał tłustą warstwę na skórze, co do działania to nie wydam opinii, bo ta saszetka starczyła mi na 3 razy.
* Reve de Miel - krem do rąk i paznokci (3 saszetki, które starczyły na 12 dni) - dla mnie to jest rewelacja, kremik doskonale nawilża i chroni, do tego ładnie pachnie, ręce są miękkie i aksamitne w dotyku, ja używam kremów tego typu zawsze na noc i rano moje łapki są mięciusieńkie i delikatne.
* Clarins Everlasting - już na wstępie mówię, że kupię pełnowymiarowe opakowanie, podkład ten jest cudny, coś pomiędzy Diorskin Forever, a EL DW, które też lubię, daje świetne krycie, ale nie trzeba z nim się tak spieszyć, jak z EL DW, bo nie zasycha tak szybko, zapach ma cudowny, trzyma się świetnie i kolor 103 dobrze dopasowuje się do mojej cery, także 100razy na tak!
* Montagne Jeuneusse - pod względem nawilżenia jest super (stosowałam na nogi, bo ja tylko nogi balsamuję), jednak ten cytrusowy zapach - o ble! Wolę takie mleczne, czy czekoladowe zapachy, takie bardziej stonowane, waniliowe i inne, cytrusowe są bebe. Ale jeśli któraś z Was lubi takie zapachy w kosmetykach to polecam ten produkt, bo nawilża naprawdę świetnie.
Zapomniałam o tuszu 2000 Calorie Curved Brush - nie znalazł się na żadnym zdjęciu - dobrze podkreśla moje rzęsy, ale jednak w porównaniu z Masterpiece Max i Diorem wypada gorzej, ponadto denerwuje mnie to, że po miesiącu wysycha i nadaje się już tylko do malowania dolnych rzęs. Szczoteczkę w nim wielbię, to mój ulubiony kształt szczotki, sam tusz się nie kruszy i nie rozmazuje, ale niestety minusem jest właśnie to, że wytrzymuje tylko miesiąc (recenzja), no i jednak Diorek działa na moje rzęski o wiele lepiej, niż on (wciąż Diora uważam za największe moje objawienie).
To by było na tyle w tym miesiącu, a jak tam u Was zużycia?

22 komentarze:

  1. Piękne denko! Muszę w końcu kupić ten peeling migdałowy z Pharmacerisu!! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajny jest ten peeling, tylko właśnie najlepszy efekt daje na początku i już po kilku tygodniach używania, a jak już skóra się przyzwyczai, to niestety działa nieco gorzej, ale źle nie jest - kupiłabym ponownie:)

      Usuń
  2. Bardzo fajniusie denko :-) ja jestem wvtrakcie robienia mojego, ale topornie mi idzie- caly czas przysypiam ;-p

    OdpowiedzUsuń
  3. moje zużycia będą do obadania jutro na blogu :)porefessional też miałam, chyba był w jakiejs gazecie, ale nie wiem czemu nie używałam i teraz już pewnie się mu data ważności skończyła, ja używam bazy z MAC matte cream. Jestem całkiem zadowolona :) zaciekawiła mnie ta rexona, jestem bardzo marudna jeśli chodzi o sztyfty, któryś z koleji juz zużywam i mi nie pasuje, szukam dalej ideału. jak bede w PL to spróbuję tej rexony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przeczytałam Twojego posta:) Ja tą porefessional dostałam już dawno temu, nie pamiętam nawet, jak to się stało, że się u mnie znalazła, na początku uważałam, że to wielkie niepotrzebne gówno, ale teraz dostrzegam, że jest naprawdę dobra. Co do Rexony, to ta wersja Oxygen jest moją ulubioną, Dove też lubię, ale mniej, a zachwalane kulki Vichy kompletnie się na mnie nie sprawdzają. Ja się nie pocę jakoś dużo, ale po użyciu kulki Vichy śmierdziałam po godzinie, także bubel totalny z niej.

      Usuń
    2. O.o to ciekawe bo wszyscy się zachwycają tymi Vichy i chciałam spróbować a Ty mówisz że bubel to ja tearaz mam mieszane uczucia :/ ale chyba i tak spróbuję bo już nie wiem co używać :( miałąm dwa produkty w lecie z sklepów z naturalnymi kosmetykami, niby zero parabenów, koloru, zapachu i innych sztuczności i nie dość że się pociłam jak świnka to jeszdze dostałam takiego uczulenia że masakra! Dlatego teraz zwracam uwagę co dziewczyny na blogach piszą odnośnie deodorantów i antyperspirantów...

      Usuń
    3. Tego Vichy (z błękitną zakrętką) używałam podczas pobytu w Pl w sumie właściwie przez przypadek, bo zapomniałam swojego, nie chciało mi się kupić, a widziałam, że moja Mama miała w kosmetyczce, to "pożyczyłam". Dawałam mu szansę przez tydzień, a potem kupiłam tą Rexonę, bo nie mogłam już znieść smrodu, jaki na mnie wytwarzał ten Vichy. Dosłownie po godzinie śmierdziałam jakbym się nie myła przez tydzień, a nie mam problemów z nadmiernym poceniem. Jak napisałam - dałam mu szansę przez tydzień, ale każdego dnia było to samo i po tym, co widziałam (a raczej poczułam) mogę stwierdzić, że dla mnie to jest kosmiczajny (tak mówi mój mały brat) bubel.
      W sumie używam zawsze albo Rexony (ang. odpowiednik Sure), albo Dove i zawsze w sztyfcie. Teraz mam mineralny Garnier i też jest całkiem spoko, tylko wkurza mnie, że trzeba chwilę poczekać, aż wyschnie, nie jest jednak źle i przede wszystkim nie śmierdzi:)

      Usuń
  4. Gratuluję zużycia!
    Tym kremem pod oczy La Meer zaciekawiłaś mnie bardzo, aż boję się o cenę zapytać ;-)
    A baza porefessional Benefit kiedyś mnie interesowała, ale naczytałam się, że zapycha itp...
    Chyba jednak zaopatrzę się w jakąś próbkę, żebym się mogła przekonać, jak ta baza na mnie zadziała ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadna tajemnica z tą ceną La Mer - w House of Fraser kosztuje 130 funtów za słoiczek, także na polskie to będzie jakieś 650zł, cena zaporowa na maksa, jak powiedziałam:)
      Z bazą PoreFessional jeśli masz możliwość to polecam się zapoznać, kto wie, być może stanie się Twoim hitem? :) Moim hitem wszechczasów nie jest, ale jest fajna, także zużyłam ją z przyjemnością:)

      Usuń
  5. Abeille royale czy clinique repairwear ciezko ocenić w dzialaniu używając jej tak krótko ( clinique 2 tyg) tym bardziej ,że są to wybitnie przeciwstarzeniowe produkty i przy mlodej skórze nic nie będzie widac:P
    Ale super to opisalas, co do Clinique liquid facial soap - mam zupełnie odmienne zdanie:) Jest super i mega wydajny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to za krótki czas używania, ale chciałam swoje spostrzeżenia przedstawić, to nie są w żadnym wypadku pełne recenzje, tylko moje odczucia po jakimś krótkim czasie używania:) Jednak jak miałabym porównać Guerlain do Clinique, to w tym drugim nie pasował mi ani zapach, ani to, że kompletnie nic nie robiło z twarzą (choćby chwilowego wizualnego wygładzenia), z koli Guerlain to zapewniał, co pozwala mi stwierdzić, że jednak na Guerlain skusiłabym się szybciej, niż na tego Clinique'a:)
      A Clinique facial soap faktycznie jest wydajny jak cholera, ale dla mnie to po prostu zwyczajny żel, który śmierdzi i nie robi niczego szczególnego:) Chociaż zawsze powtarzam, że co osoba, to opinia, także cieszę się, że Tobie on się sprawdza:)

      Usuń
    2. wiem, wiem kochana:)Clinique ma dziwne zapachy, niby dla alergików ale cóż, nie przyciaga, jednak repairwear porównując do ich innych serii jest całkiem udana:)Ja troche bronie Clinique bo wiem po sobie i klientkach,że dobrze dobrane mogą właściwie służyć i mimo obojetności dla tej firmy można wyłuszczyć perełki.A czemu siegnełas po repairwear?Bo ważny jest cel używania... Abeille royale to ja kocham za całokształt:)

      Usuń
    3. Clinique to ja właśnie nie lubię za całokształt:) Ich kosmetyki po prostu mi nie służą. Ta nieszczęsna seria 3 kroków, kosmetyki kolorowe, jakieś próbki kremów, które miałam, tusze do rzęs, róż jest kiepski. Cała ta marka jest dla mnie kiepska. Wiem, że na niektórych kobietach te kosmetyki się sprawdzają i to fajnie, ale mimo tego, że ja miałam 3 kroki dobrane idealnie - na mnie się nie sprawdziły i miałam najgorszą cerę, jaką miałam w życiu w czasie używania ich. Repairwer zaczęłam używać, bo mam już delikatne zmarszczki (wiesz, "naście" lat miałam już dawno temu:D), szczególnie na czole i pod oczami i jak się uśmiecham, nie spodziewałam się, że 2 tygodniowa kuracja mi je wygładzi całkowicie, ale liczyłam na taki efekt, że zaraz po nałożeniu one będą "wypełnione", skóra będzie lepiej wyglądać, ale niestety tak się nie stało, no i ten smrodek...

      Usuń
  6. jakie cudeńska zużyłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym miesiącu starałam się zużyć jakieś próbki, i tak mam ich jeszcze z milion, ale zawsze coś:)

      Usuń
  7. Oj trochę tego jest:) Zaciekawil mnie ten krem Pharnaceris, lubię ich kosmetyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście on jest dobry, nie wiem, jak sprawdzi się na skórze z jakimiś poważnymi niedoskonałościami, ale mojej skórze pomógł i byłam zadowolona, a potem skóra przestała na niego reagować. Jednak wciąż uważam, że to fajny produkt godny przetestowania:)

      Usuń
    2. Potwierdzam Krem działa cuda ♥ na mojej twarzy ze sporą ilością niedoskonałości sprawdza się super Ale to prawda że skóra się do niego przyzwyczaja , ja odstawiam go na tydzień lub dwa a potem znów jest super . Zaciekawiłaś mnie tym kremem pod oczy z Creme De La Mer ciągle szukam mojego ideału ,może będzie on tego wart ... Zostaje na dłużej w tym kosmetycznym raju obserwuje

      Usuń
    3. Bardzo mi miło, że Ci się u mnie podoba:)
      Jeśli chodzi o Pharmaceris to ja bardzo chętnie kupię go jeszcze raz, kiedy będę w Pl, chociaż teraz mam jeszcze kilka kremów do testowania. A Creme De La Mer? No cóż.... Gdyby kosztował choćby 50, no nawet 60 funtów, to chyba bym kupiła, ale za 130 to już lekka przesada....

      Usuń
  8. wypasione deneczko:)uwielbiam Sisley, mam obecnie kilka miniatur na wypróbowanie, kilka stałych gości w mojej kosmetyczce :) świetna firma i kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio staram się zużywać zapasy (ale oczywiście w międzyczasie dokupuję nowe ;p), żadnego innego preparatu z tej firmy póki co nie miałam, ale cholera - czemu one muszą być takie drogie? :)

      Usuń